Dział: PRASA

Dodano: Grudzień 24, 2011

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Reuters i PAP złamały embargo na informację o śmierci polskich żołnierzy

Informację o śmierci pięciu polskich żołnierzy w Afganistanie krajowe media podały wczoraj, zanim rodziny poległych dowiedziały się o tym drogą oficjalną. W ten sposób złamano obowiązującą od lat zasadę, że nie podaje się w mediach informacji o śmierci żołnierzy, dopóki armia nie powiadomi o tym ich rodzin.

Do śmierci polskich żołnierzy doszło w środę rano - ich pojazd opancerzony wjechał na minę. Był to najtragiczniejszy wypadek w historii polskich misji wojskowych. W Polsce pierwszą nieoficjalną informację o nim podała Polska Agencja Prasowa o godzinie 11.17, powołując się na źródła zbliżone do rządu. Dwanaście minut później PAP uzupełniła informację, podając, że doszło do eksplozji miny pułapki. Agencja poinformowała też, że informację o śmierci Polaków wcześniej opublikowała agencja Reuters.
Do momentu opublikowania depesz przez te dwie agencje nie wszystkie rodziny poległych zostały oficjalnie poinformowane o śmierci bliskich. Niektóre dowiedziały się o tym dopiero po południu. Dotychczas pomiędzy polskimi dziennikarzami a armią obowiązywała niepisana zasada, że nie podaje się informacji o śmierci Polaków przed poinformowaniem o tym rodzin poległych. Dziennikarze innych mediów, którzy również wiedzieli o śmierci polskich żołnierzy, nie ujawnili tego i są oburzeni, że PAP złamał embargo.
– Chodzi o to, żeby taka informacja była przekazana w sposób godny i żeby zminimalizować jej psychologiczne skutki. Lepiej, gdy rodziny dowiadują się najgorszego od przedstawicieli armii, którym towarzyszą psychologowie umiejący w takiej sytuacji pomóc – wyjaśnia Jacek Sońta, rzecznik prasowy resortu obrony.
Potrzebę embarga informacyjnego podobnie uzasadniają sami dziennikarze. – Złamanie embarga jest nieetyczne i naganne, gdyż ogólna informacja, że zginęli Polacy, wystawia na strach tysiące rodzin w kraju, bo tylu żołnierzy mamy w Afganistanie. Dlatego należy ją podać po uprzednim powiadomieniu rodzin zabitych. Poza tym powinna być ona precyzyjna, zawierać ich nazwiska – mówi Dariusz Zalewski z Radia Tok FM, który relacjonował wojnę w Afganistanie.
Wojciech Kaźmierczak, zastępca redaktora naczelnego i szef newsroomu w PAP, tłumaczy: - Mieliśmy dylemat, czy publikować tę informację. Wcześniej zrobił to Reuters. My potwierdziliśmy ją w trzech źródłach w rządzie. Nie mieliśmy wyboru.
Do tej pory dowództwo ISAF (sił koalicji biorących udział w afgańskiej operacji) w swoich informacjach nie podawało narodowości, a tylko liczbę poległych żołnierzy, zanim szczegółowych danych nie ogłosiły służby prasowe określonego narodowego kontyngentu. Tym razem także ta zasada została złamana. Informację o śmierci Polaków (bez nazwisk) podał w ogólnoświatowym serwisie korespondent Reutersa w Afganistanie. Reuters Europe odmówiło nam komentarza w tej sprawie.
Polskie Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych potwierdziło medialne doniesienia o godzinie 12.45 pod presją mediów, które po depeszy PAP natychmiast podchwyciły temat. Chwilę później publiczne kondolencje złożył premier Donald Tusk, a za nim, przebywający w Chinach, prezydent Bronisław Komorowski.
W przeszłości, w 2007 roku, embargo na informację o śmierci Polaka w Iraku złamał portal Gazeta.pl. Wtedy publicznie oburzenie na takie działanie wyraził ówczesny minister obrony Aleksander Szczygło.

KK

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.