Newsweek  >  Świat  >  Polityka Wybory w Niemczech. Prasa: To „polityczne trzęsienie ziemi”

Wybory w Niemczech. Prasa: To „polityczne trzęsienie ziemi”

2 min czytania
German federal elections

Mimo że w niemieckich wyborach parlamentarnych wszyscy spodziewali się zwycięstwa Angeli Merkel i kierowanej przez niej CDU/CSU, zaskoczeniem jest, że jest ono tak małe. Wielu Niemców zaszokowało też, że po raz pierwszy w czasach powojennych w parlamencie zasiądzie ekstremalnie nacjonalistyczna AfD. Wyniki zaskoczyły też komentatorów.

Ogłoszono już oficjalne wyniki głosowania w wyborach w Niemczech. Kierowana przez Angelę Merkel koalicja CDU/CSU zdobyła 33 procent głosów. To znaczy, że chrześcijańscy demokraci stracili ponad milion wyborców na rzecz ksenofobicznej i nacjonalistycznej Alternatywy dla Niemiec i kolejny milion na rzecz liberalnej FDP.

„To koszmarne zwycięstwo pani kanclerz”, podsumowuje wynik „BILD”, największa gazeta w Niemczech. Ralf Schuler opisuje w swoim tekście atmosferę, jaka zapanowała w centrali CDU w niedzielę po godzinie 18, gdy pojawiły się pierwsze wyniki: „Zaczęto mówić o politycznym trzęsieniu ziemi”. „Mimo, że Angeli Merkel udało się zostać wybraną na czwartą kadencję, szefowa CDU/CSU nie ma żadnych powodów do euforii. Jej partia straciła więcej głosów niż szacowano w najczarniejszych scenariuszach: ma ponad 8 procent mniejsze poparcie”, pisze „BILD”.

Również socjaldemokraci, którzy do tej pory współtworzyli wielką koalicję z chrześcijańskimi demokratami, wyciągnęli wnioski z najgorszego wyniku w powojennej historii Niemiec. Lider SPD, Martin Schulz, zdziwił wielu komentatorów, zapowiadając już podczas wieczoru wyborczego, że jego partia, która zdobyła tym razem 20,5 proc. głosów, przechodzi do opozycji.

Czy po wygranej Angela Merkel zaostrzy kurs wobec Polski

Jak zauważa tygodnik „Die Zeit”, zmiana wizerunku SPD już się zaczęła: „Martin Schulz chce, żeby jego partia po wyborach stała się młodsza i bardziej kobieca. To dlatego komentując wyniki, wystąpił w otoczeniu samych kobiet”. Według autorki artykułu, Lisy Caspari, socjaldemokraci planują między innymi powierzyć ważną funkcję szefowej frakcji w parlamencie kobiecie, prawdopodobnie Andrei Nahles. Caspari wątpi jednak, czy taka przebudowa partii wystarczy.

Żeby móc dalej rządzić, Angela Merkel będzie musiała zbudować koalicję, ale potencjalni chętni na razie się ku temu nie kwapią. Ponieważ szefowa chadecji straciła poparcie SPD, pozostaje jej zwrócenie się do liberałów z FDP, którzy właśnie wracają do parlamentu po porażce poprzedniej kadencji i do partii Zielonych. „Prysło marzenie CDU/CSU o samodzielnych rządach tylko z FDP. Prysło też marzenie o dalszym rządzeniu z SPD”, napisała Frankfurter Allgemeine. Kierownik berlińskiego działu politycznego gazety, Günter Bannas, ocenia, że partia Zielonych, której udział będzie konieczny w koalicji, będzie mogła stawiać wiele nowych żądań, co może w istotny sposób wpłynąć na politykę.

Po raz pierwszy i to od razu jako trzecia siła do parlamentu wejdzie też Alternatywa dla Niemiec, partia otwarcie eurosceptyczna i antyimigrancka, która w poprzednich wyborach nie przekroczyła progu wyborczego, a teraz otrzymała 13 procent głosów i stała się trzecią siłą w parlamencie.

Czym jest Alternatywa dla Niemiec?

Obawia się tego m.in. lewicowa gazeta „Taz”: „Byliśmy już dalej. Bundestag uczestniczył w budowie Europy, debatował o sposobach na zatrzymanie zmian klimatycznych, postępach w medycynie, genetyce, a ostatnio zalegalizował małżeństwa par jednopłciowych. Niemiecki parlament był otwarty na świat. Teraz wejdą do niego ludzie, którzy spoglądają na świat przez soczewki obrażonych. Ci zacofani rasiści są już w parlamencie”, pisze gazeta, która boi się, że AfD będzie prowokowała i szerzyła strach oraz agresję. „Wejście AfD do Bundestagu nie jest normalne. To atak na naszą liberalną demokrację. Wszystkie partie muszą go odeprzeć, dlatego dobrze, że SPD przechodzi do opozycji” – ocenił Stefan Kuzmany w „Spieglu”. Dzięki temu ruchowi, to socjaldemokracji, a nie Alternatywa dla Niemiec staną się największą partią opozycyjną. 

Jak zauważa „BILD”, kanclerz Niemiec, która zapłaciła w wyborach polityczną cenę m.in. za wpuszczenie do kraju ponad miliona imigrantów, będzie teraz miała większe trudności w wyznaczaniu kursu swojej partii w kwestiach takich jak ograniczenie imigracji i określanie przyszłej polityki wobec uchodźców. Gazeta szacuje, że konserwatywne skrzydło partii urośnie w siłę. O reperkusjach wrześniowych wyborów do niemieckiego parlamentu usłyszymy na pewno w ciągu najbliższych 4 lat jeszcze nie raz. W Bundestagu na pewno nie będzie już tak spokojnie jak podczas poprzednich trzech kadencji rządów Angeli Merkel.

Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo
wybory w Niemczech Niemcy Angela Merkel Alternatywa dla Niemiec SPD
 

Więcej