Temat: You Tube

Dział: WARSZTAT

Dodano: Kwiecień 09, 2016

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Pieniądze w błoto

Od lewej: Adam Kwiatek, Bartłomiej Sawaryn i Edyta Fruba (fot. Terenwizja)

Najlepszy kanał motoryzacyjny na YouTube nie przynosi pieniędzy, ale daje mnóstwo satysfakcji – widzom i twórcom. Kim są ci drudzy?

Kiedy Adam Kwiatek jechał na swój pierwszy rajd offroadowy, nie przypuszczał, że odtąd będzie brudził się w błocie prawie co tydzień. – Wracając po trzech dniach rajdu, myślałem, że straciłem kolegę – wspomina Bartłomiej Sawaryn. – Adam siedział na tylnym siedzeniu samochodu, przykryty kilkoma kocami, i nie odzywał się przez kilka godzin. Ale minęły trzy dni i kupił nissana patrola – wspomina. To Sawaryn i Filip Różalski, organizatorzy Rajdu o Złoty Tłok Wójta Bałtowa, zaprosili Kwiatka na pierwszy rajd. Było to kilka lat temu – dziś z pierwszym z nich Adam Kwiatek tworzy kanał motoryzacyjny Terenwizja na YouTube, a drugi pomaga im nagrywać.

Kwiatek szybko docenił widowiskowość offroadu i nagrał pierwszy kilkuminutowy film. Nie była to jednak relacja z rajdu ani prezentacja samochodu. Adam nagrał rozmowę z 4-letnim chłopcem, który bawił się przy dżipie. Pokazał popołudnie ojca z synem. Chwyciło. Film szybko rozszedł się w sieci (został opublikowany na prywatnym kanale YouTube Adama Kwiatka). – To był eksperyment. Zaskoczeniem było, że ludzi nie interesował samochód terenowy, jego wyposażenie czy moje zdolności jako kierowcy, lecz odkryli, że to jest hobby umożliwiające wspólne spędzanie czasu ojca z dzieckiem – opowiada Kwiatek. Pozytywna reakcja widzów była motywacją do działania. – Wiedzieliśmy, że jeżeli znajdziemy sposób na opowiadanie, który zainteresuje więcej osób, będzie można stworzyć kanał o naszej pasji – tłumaczy Kwiatek.

Początkowo filmy wrzucał na własny kanał na YouTube, a w 2012 roku stworzyli wraz z Bartłomiejem Sawarynem Terenwizję. – Pomysł zrodził się z nudów. Chcieliśmy połączyć przyjemne z pożytecznym, czyli wyjeżdżać na rajdy za darmo i robić z tego reportaże – mówi Sawaryn.

Przez cztery lata Terenwizja zrealizowała ponad 140 filmów, które łącznie mają 10 mln odsłon. Widzom podoba się takie podejście do offroadu: „Nie jestem w temacie, ale obejrzałam cały film, bo to fascynujące!” – komentuje dziewczyna na YouTube. Wielu traktuje ich jako znawców aut terenowych: „Chciałbym się jakoś skontaktować, bo oglądałem wasz film o uzbrojeniu land rovera, a na wyprawę chciałbym się załapać” – pisze fan.

Niszowa pasja

W zestawieniu z najpopularniejszymi youtuberami osiągającymi ponad 1 mln subskrypcji, ich kanał z 33 tys. subskrybentów nie robi wrażenia na znawcach branży. Jednak w sieci partnerskiej Epic Makers, do której należą, są liderem segmentu kanałów motoryzacyjnych. Wyprzedzają kanał Dajczu MotoVlog (20 tys. subskrypcji), Skuterowo (15 tys.), Leszek OnAir! (4 tys.) czy What About Cars TV (3 tys.). – Większość kanałów jest zafiksowana na temat niszy. Jeśli taki kanał sformatuje się, złapie punkt, w którym może odnieść się do szerszego widza, wówczas następuje gwałtowny przyrost subskrybentów. Terenwizja jest kanałem wyspecjalizowanym, ale niemałym – mówi Łukasz Skalik, program director Epic Makers. – To typ kanału, który istnieje na YouTube nie po to, by zarabiać, lecz by propagować pasję – uważa.

– Youtuberzy nie postrzegają ich jako swoich – stwierdza jednak Kuba Jankowski, YouTube menedżer w Grupie Onet.pl, który prowadzi program KubaShowTV na YouTube. Podaje jeden z powodów: – Rzadko bywają na spotkaniach, gdzie mogą poznać się z innymi twórcami YouTube.

Jankowski zaprosił jednak twórców Terenwizji do swojego programu „Pasja – sposób na życie” w Canal+ Discovery. – Muszę przyznać, że podczas kręcenia tego materiału prawie dałem się zarazić ich pasją. Wiem, że to, co robią, sprawia wielką frajdę – przyznaje Jankowski. – Gdybym chciał wejść w świat offroadu, zwróciłbym się do Adama – dodaje.

W męskim świecie

„Zderzaki i wyciągarki naprawdę wyciągają efektownie i widać, na co wydaliśmy pieniądze. Ale nie zapominajmy o osłonach” – dobiega głos z filmu, na którym widać samochód terenowy zaparkowany na leśnej drodze. Ten sam głos ostrzega, że jazda land roverem bez osłon może skończyć się pogięciem drążków kierowniczych. O akcesoriach do land rovera ze znawstwem opowiada nie umazany smarem mechanik, tylko 26-letnia wówczas Edyta Fruba – ładna, drobna, uśmiechnięta brunetka. Jest wiosna 2015 roku i właśnie nagrywa kolejny odcinek programu Terenwizji, do której dołączyła po około roku od powstania kanału. Od tamtej pory jest twarzą realizowanych materiałów.

– Prowadząca? Przyciąga uwagę. Bardzo miło się ją ogląda. Wielu widzów właśnie z jej powodu, a nie zawartej treści, ogląda filmy. Gdyby zrezygnowała, kanał straciłby co najmniej połowę widzów – uważa Michał Śniadek, redaktor naczelny serwisu CarTests.pl i założyciel TopGear.net.pl, strony fanowskiej „Top Gear”.

– Edyta jest bardzo wdzięczną prowadzącą, ale pozostali też fajnie poruszają się po tym świecie – mówi z kolei Kuba Jankowski, przyznając, że Edyta występuje najczęściej. – To prosty zabieg, ponieważ środowisko offroadowców jest zdominowane przez mężczyzn. Ci chętniej będą oglądali Edytę, która wpada w kałużę, niż Adama – dodaje Jankowski. – Widząc dziewczynę w błocie, ludzie chętniej zaglądają na kanał. Przyznam, że sam zajrzałem ze względu na nią – mówi Marek Wieruszewski prowadzący „Motojazdę – garaż Motowizji” w Motowizji.

Press

Edyta Fruba jest studentką fizjoterapii w Wyższej Szkole Rehabilitacji w Warszawie, uczy się też na technika masażu. Jest młodszą siostrą żony Adama Kwiatka. Fani o tym nie wiedzą i często dopytują, co łączy tych dwoje. Czasem na nagraniach pojawia się chłopak Edyty, Radosław Kania, który wraz z nią, korzystając z marki Terenwizji, zorganizował kilka szkoleń z offroadu dla początkujących. – Wpadliśmy na pomysł, by jeździć z osobami, które nie mają samochodu terenowego. Takie szkolenie trwa trzy godziny, w ciągu których pokonujemy z nimi tor przeszkód – mówi Fruba. Szkolenia odbywają się sporadycznie i kosztują 350 zł.

Bartłomiej Sawaryn udział Edyty w programie przedstawia jako przemyślany zabieg marketingowy. Daleki od takiego stwierdzenia jest natomiast Adam Kwiatek. – Była to nasza pierwsza randka – żartobliwie wspomina pojawienie się Edyty. I opowiada: – Podczas rodzinnej uroczystości zauważyła terenówkę i zapytała, czy może zobaczyć, na czym polega moja pasja. Chciałem się popisać, pokazując, jaki mam fajny samochód, i jakim jestem superkierowcą. Skończyło się na tym, że utopiliśmy samochód. I to tak, jak nigdy dotąd. Sytuacja była wręcz dramatyczna. Kazałem Edycie ewakuować się z auta i zabrać ze sobą kamery. A skoro się utopiliśmy, stwierdziłem: przynajmniej to nagrajmy.

Edyta Fruba sfilmowała przebieg akcji i tak powstał pierwszy film z jej udziałem. – Wszyscy zwrócili uwagę na Edytę, która, mimo że była przemarznięta, przemoczona i nie pojeździła sobie, to była zadowolona. Zaczęliśmy od traktowania jej jako maskotki Terenwizji, która ma z nami jeździć i poznawać ten świat. To był strzał w dziesiątkę – stwierdza Kwiatek.

Przed kamerą Edyta jest wyluzowana, kokietuje: „A najbardziej szczegółowo pokazane jest wszystko w filmie, który oglądałam chyba z dziesięć razy. Podobno jest bardzo prosty do zrozumienia, ale niekoniecznie dla kobiecego umysłu” – mówi na jednym z nich, uśmiechając się porozumiewawczo do widzów. Czasem dowcip się wyostrza: „Rajd jest udany, gdy jestem wyjeżdżona i ubłocona”. Wielu widzów jest nią zachwyconych, ale niektórych zagorzałych offroadowców drażni jej dziewczęcy głos. – Trochę powagi. To nie jest sport dla nastolatków, lecz kosztowne hobby – mówi osoba ze środowiska offroadu, która chce pozostać anonimowa. Złośliwi wytykają też Edycie skąpe stroje. – Na początku brałam te komentarze do siebie, ale teraz przestałam na nie zwracać uwagę – stwierdza Fruba, podkreślając, że lubi występować, ale nie czuje się youtuberką.

– To, że program prowadzi sympatyczna i niebrzydka dziewczyna, zawsze wzbudza podejrzenia, że jest tutaj jakaś nieszczerość. Wystarczy jednak przez dwie minuty obejrzeć, pooddychać tym, i okazuje się, że nie jest udawane. Ja to kupuję – mówi Jacek Balkan, dziennikarz motoryzacyjny radia Tok FM, prowadzący też program „Autościema, czyli jak kupować, by nie żałować” w Polsat Play.

Kupują ją również inni. Dlaczego? Bo Edyta ma charakter, co udowadnia na każdym kroku: podczas nagrywania jednego z filmów skręciła kostkę, ale nie przeszkodziło jej to za tydzień we wzięciu udziału w swoim pierwszym rajdzie quadów. Koledzy z planu tak to komentowali na filmie: „Czy to jest rozsądne z jej strony?” – pyta zza kamery Adam. „Pasja jest najważniejsza. Pasja i chęć walki!” – odkrzykuje ich kolega.

– Bywają sytuacje stresujące, ale nie wyobrażam sobie, że się poddam – kwituje Edyta Fruba.

W terenie

Ich ekipa jeździ już po całym kraju. Są zapraszani nie tylko przez grupy organizujące rajdy samochodów terenowych. W styczniu br. przyjęli zaproszenie od organizatorów Warszawskich Spotkań Weekendowych na spotkanie miłośników samochodów zdalnie sterowanych. – Często oglądamy ich filmiki. Po Nowym Roku opublikowali post, w którym mówili, że są gotowi na nowe wyzwania. Wysłałam więc bezczelną wiadomość, że skoro tak, to czy odwiedzą nas. Bez problemu się zgodzili – mówi Sandra Frej, współorganizatorka spotkania.

Press

Co im się podoba w filmach Terenwizji? – Klimat. To nie jest zwykły program, wszystko tu dzieje się na żywo, ludzie są cały czas w błocie. Oglądając te filmy, czuje się, jakby się tam było – tłumaczy drugi współorganizator Warszawskich Spotkań Weekendowych Błażej Gałuszewski. Produkcje Terenwizji można podzielić na relacje z wydarzeń i poradniki. W pierwszym przypadku nagrywają siebie podczas wyjazdów, najczęściej są to rajdy terenowe. Ich filmy, mimo niszowego tematu, gromadzą po kilkadziesiąt tysięcy odsłon. Tak było podczas relacji z rajdów przeprawowych Bałtowskie Bezdroża organizowanych przez Stowarzyszenie Delta czy zawodów Wrack Atak w Lublinie organizowanych przez Polskie Stowarzyszenie Wrak Race. Ale bywa, że ich produkcje mają po kilkaset tysięcy wyświetleń. Prawie 300 tys. osób obejrzało film „Złombol 2014”, który jest relacją z charytatywnego rajdu (prawie 400 starych aut co roku podróżuje po Europie, oferując powierzchnię reklamową na samochodach, a dochód jest przeznaczany na dzieci z domów dziecka). Wyjazd w 2014 roku był wyjątkowy dla Edyty Fruby. – Adam nie mógł jechać, więc postanowiłam sama coś nagrać. Robiłam nawet mniej powtórek, niż gdy jestem nagrywana przez kogoś – opowiada. Podczas postojów wchodziła do aut przypadkowych uczestników imprezy i przeprowadzała z nimi rozmowy. – Powiedziałem, by nagrywała wszystko, a potem coś z tego się wybierze. Nie sądziłem, że wyjdzie to tak ciekawie – mówi Adam Kwiatek.

Nie udają

W jaki sprzęt warto wyposażyć land rovera, na czym polega napęd 4x4, jak bezpiecznie używać linii kinetycznej? Między innymi na te pytania próbują odpowiedzieć w filmach poradnikowych twórcy Terenwizji. Nie udają, gdy czegoś nie wiedzą. – Pokazujemy swoje błędy. Nie wstydzimy się, jak nam coś nie wyjdzie – mówi Kwiatek. By jednak filmy były rzetelne, korzystają z pomocy ekspertów. I tak w odcinku o oponach terenowych pojawił się Mariusz Jenot z Auto-shop4x4.pl, a w odcinku o dżipach wranglerach wystąpił „Kazo” z firmy Wranglery.pl. Częstym gościem poradników jest Roman „Cybul” Cybulski z Cybul Radical Solutions, który współprowadził m.in. odcinek o napędach samochodów na cztery koła. – Poznaliśmy się na jednym z rajdów. Bardzo dobrze znają się na offroadzie, wiedzą, o czym mówią – ocenia Cybulski. Jego zdaniem produkcje Terenwizji wyróżniają się na tle programów nie tylko internetowych, ale także telewizyjnych. – Na pewno bardziej wciągają, ponieważ są naturalni i spontaniczni, potrafią rozpalić ludzi – mówi Cybulski.

Piotr R. Frankowski, redaktor naczelny kwartalnika „Ramp” i były naczelny „Top Gear”, przyznaje, że porady Terenwizji są skuteczne, ale nie widziałby dla nich miejsca w magazynie motoryzacyjnym. – To jest rodzaj narracji dostosowany do świata darmowego Internetu. Wygląda jak wideoblog, bo widz nie oczekuje wyszukanej formy, tylko prostego przekazu, który nosi znamiona amatorskości. Warsztat został dopasowany do potrzeb – analizuje Frankowski.

Jacek Balkan z Tok FM: – Jest to robione przez ludzi z doświadczeniem, którzy z niejednego błota samochód wyciągali. Filmy są fachowe, bezpretensjonalne, bez nadęcia, z lekkim puszczaniem oka do widza i scenami niczym ze „Słonecznego patrolu”. A wszystko ciepłe i serdeczne.

Fani żartują, że Terenwizja jest lepsza od kultowego programu motoryzacyjnego „Top Gear”. Michała Śniadka, szefa serwisu TopGear.net.pl, takie porównanie trochę drażni, ale stwierdza: – Można powiedzieć, że ich filmiki przypominają pierwsze serie „Top Gear”, ale jest to naciągane. Podobieństwo można jedynie dostrzec w tym, że mają bardzo luźne podejście do prowadzenia programu.

Mimo to Śniadek linkuje filmy Terenwizji ze swojego serwisu.

Jakość filmów poradnikowych doceniło jesienią ub.r. jury Grand Video Awards, które nominowało Terenwizję właśnie za wideo poradnikowe. Prócz tego otrzymali trzy nominacje w kategoriach: wideo popularnonaukowe, publicystyka i hobby. – Ich film był w tej grupie, która najbardziej utkwiła mi w pamięci. Forma ich materiału była zbliżona do filmu dokumentalnego. Produkcja o takim charakterze niekoniecznie potrzebuje dużej ekipy i supersprzętu. Wystarczą nawet trzy osoby – mówi Jacek Zakrzewski, realizator dźwięku w TVN, juror GVA, który oceniał filmy w kategorii publicystyka (Terenwizja otrzymała w niej nominację za „Złombol 2014”).

– To skandaliczne! Ta dziewczyna z chłopakiem przy użyciu zwykłej kamery, która kosztowała pewnie dwa tysiące złotych, robią coś lepszego niż niejedna telewizja mająca do dyspozycji gigantyczny budżet z kamerami za kilkadziesiąt tysięcy euro – ironizuje Jacek Balkan, doceniając realizacyjną stronę filmów Terenwizji.

Terenwizja miała w sumie ok. 10 kamer, z czego cztery już zostały zniszczone. – Używamy kamer amatorskich, bo warunki pracy są trudne. To nasze hobby, do którego dokładamy, więc jeśli mam utopić kamerę za 15 tysięcy, biorę taką za trzy tysiące, która do tworzenia w Internecie ma wystarczającą jakość. Wbiegając z kamerą do wody, nie chcę się martwić, czy ją spłaciłem – tłumaczy Adam Kwiatek. Gdy jadą na nagranie, zazwyczaj korzystają z trzech kamer, m.in. Sony Handycam HDR-CX550, GoPro i Sony Action Cam. Filmy montują w programie Avid Media Composer.

Mają oko montażysty

– Nie zjadłem zębów na technice telewizyjnej, ale nie widzę tam błędów. Ktoś ma bardzo dobre oko do tego – ocenia Jacek Balkan. Ma rację – mało kto wie, że ocenił zawodowców. Bo wszyscy trzej twórcy Terenwizji – Bartłomiej Sawaryn, Filip Różalski i Adam Kwiatek – są profesjonalnymi montażystami. Montują dla TVN, głównie seriale. Sawaryn montował m.in. „Helę w opałach” i „Nianię”, Różalski współpracował przy montażu „Brzyduli”. Z filmografii na stronie Filmpolski.pl wynika, że największy z nich dorobek ma Adam Kwiatek, który montował m.in. „Singielkę”, „Nie rób scen”, „Szpilki na Giewoncie” i „Prawo Agaty”. Prócz seriali Kwiatek ma na swoim koncie także montaż filmów fabularnych, w tym: „Karol, który został świętym” w reżyserii Grzegorza Sadurskiego i Orlanda Corradiego i „Karuzelę” Roberta Wichrowskiego. A za montaż filmu Marcina Krzyształowicza „Obława” w 2012 roku Kwiatek otrzymał nagrodę na Gdynia Film Festival. Ponadto prowadzi warsztaty z montażu w Collegium Civitas. Informacji o tym nie przeczytamy jednak na stronie internetowej Terenwizji ani na ich profilu na Facebooku. Dlaczego? Pytanie dziwi Adama Kwiatka. – Dla mnie Terenwizja jest eksperymentem montażowym, osobistym, emocjonalnym. Za każdym razem próbujemy zrobić coś innego. Specjaliści od YouTube starają się nam od czasu do czasu coś mądrego powiedzieć, zwracają uwagę, że filmy są za długie. Ale nie robimy tego dla gimnazjalistów, nie nastawiamy się na milionową oglądalność. Robimy to, by ludzie mieli poczucie, że ktoś przygotował rzetelną relację z rajdu – odpowiada Kwiatek.

Jacek Balkan szacuje, że wyprodukowanie odcinka Terenwizji kosztowałoby telewizję co najmniej 20 tys. zł. Twórcy kanału robią to za półdarmo. – Od początku zakładaliśmy, że nie robimy z tego biznesu. Jeden wyjazd kosztuje nas 2,5–3 tysiące złotych – mówi Bartłomiej Sawaryn. By na tym nie tracić, ekipa Terenwizji współpracuje m.in. z organizatorami imprez, na których się pojawiają. W zamian za relację mają zapewniony nocleg bądź bezpłatne wpisowe, które może wynosić np. 500 zł. Bywa, że otrzymują wynagrodzenie za materiał filmowy lub lokowanie produktów. – Nie są to duże kwoty. Rekompensują koszty wyjazdów – mówi Kwiatek, podając, że wynoszą od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Ich dochód z reklam na YouTube jest bowiem znikomy.

Ale na amatorów nie wyglądają. Na imprezach offroadowych pojawiają się w koszulkach i bluzach z logo Terenwizji. Podobne oznaczenia mają także na gadżetach. Za tę koncepcję, logo i spot reklamowy odpowiada Zuzanna Sawaryn, żona Bartłomieja, która jako freelancer zajmuje się projektowaniem graficznym. – Poprosili mnie o pomoc. Uczestniczę z nimi w rajdach, ale nie jeżdżę intensywnie. Czasem pomagam jako operator kamery – mówi Zuzanna Sawaryn.

Formalnie Terenwizja jest firmą zarejestrowaną na jej męża. Adam Kwiatek zapewnia, że nie przeszkadza mu, iż nie jest jej współwłaścicielem. Ma swoją działalność – Fabrykę Sklejek.

Telewizja?

– Gdybym był producentem telewizyjnym, już dawno byśmy siedzieli w sali konferencyjnej, pili kawę, jedli ciasteczka i omawiali scenariusz ich programu – mówi Kuba Jankowski. Przenieść Terenwizję na szklany ekran próbowali już też sami twórcy. Prowadzili rozmowy z Polsat Play i TVN Turbo, ale nie udało się. – Pamiętam ich, a zwłaszcza tę dziewczynę, w jej oczach widać pasję. Chcieli realizować program 4x4, lecz nie mieliśmy pieniędzy – mówi Radosław Sławiński, dyrektor Polsat Play. Większe szanse na program mieliby, gdyby znaleźli sponsora. Koszty utrzymania takiego programu zaczynają się jednak od 30 tys. zł za odcinek. W dodatku musieliby zrezygnować z części niezależności.

Press

– To, co robią, jest ciekawe, dynamiczne, kierowane do młodych mężczyzn, ale to specyficzna rozrywka dla fascynatów. TVN Turbo musi mieć bardzo wyspecjalizowany program, który będzie trafiał do szerszej grupy – tłumaczy Małgorzata Łupina, zastępca dyrektora programowego TVN. Ale dodaje: – Z racji tego, że te filmy są fajnie robione, dynamicznie montowane, nowoczesne, zaproponowaliśmy im współpracę.

I tak Terenwizja stała się producentem dwóch programów TVN Turbo. Pierwszy z nich to „Dendżer” prowadzony przez Arkadiusza Klicha (wyemitowano jeden sezon). Drugi – „Wojny samochodowe” zadebiutuje wiosną. Za ich produkcję odpowiada Bartłomiej Sawaryn i Roland Janiec.

– Żeby to, co robią, przenieść na duży ekran, trzeba byłoby trochę podrasować jakość ich filmów – mówi o produkcjach Terenwizji Radosław Sławiński. Podkreśla, że tematyka offroadu jest zbyt niszowa nawet dla stacji tematycznej. Co nie zmienia faktu, że do niego przemawia. – Po spotkaniu z nimi zdecydowałem się kupić auto terenowe – przyznaje dyrektor Polsat Play.

(tekst był publikowany w "Press" 01/02 2016)

Iga Kołacz

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.