Wyniki oglądalności kanałów publicznych w wydaniu Nielsena i Netii różnią się między sobą.



Z prowadzonych przez firmę badawczą Nielsen Audience Measurement pomiarów oglądalności – ostro krytykowanych przez władze mediów narodowych – wynika, że widzów systematycznie tracą wszystkie największe stacje (Polsat, TVP 1, TVP 2 i TVN). Ten sam wniosek wypływa jednak także z danych Netii, operatora telekomunikacyjnego i dostawcy usług telewizyjnych. Ale przy analizie indywidualnych wyników Telewizji Polskiej pojawiają się różnice.
– W modelu Netii nie widać trendu, że TVP 1 i TVP 2 spadają szybciej od Polsatu i TVN, który wynika z danych Nielsena – mówi Marcin Klepacki z Netii. – Porównanie wyników dla przykładowego okresu maj–lipiec wskazuje, że dla TVP 1 spadek w Netii jest o blisko 6 proc. mniejszy, niż wynika z badania Nielsena. Podobnie TVP 2 według Netii spada o ponad 10 proc. mniej niż w Nielsenie – dodaje.
Netia zbiera dane ze 180 tys. dekoderów swoich klientów. – Znajdują się one w ponad 1500 gminach, co stanowi ok. 60 proc. wszystkich gmin w Polsce. To także prawie 40 proc. polskich kodów pocztowych, przy czym jesteśmy też obecni w ponad połowie gmin wiejskich – stwierdza Klepacki. Z kolei panel Nielsena liczy 5,5 tys. osób, ale za to pieczołowicie dobranych, by odzwierciedlić pełny przekrój społeczeństwa. – To jedyne w pełni reprezentatywne, szczegółowe odzwierciedlenie widowni dostępne w Polsce – podkreśla Mikołaj Piotrowski, dyrektor komunikacji Nielsena. Ponadto Netia sprawdza, jak oglądają telewizję gospodarstwa domowe, a Nielsen bada osoby, a więc wyniki są trudno porównywalne.
– Nie próbujemy porównywać oglądalności bezwzględnych, jedynie trendy – zaznacza Klepacki. Ale i to wystarczy, by zasiać ziarno wątpliwości w telemetrię: to właśnie na Netię powoływał się prezes TVP Jacek Kurski na posiedzeniu sejmowej komisji kultury, zarzucając Nielsenowi zaniżanie widowni telewizji publicznej. Sama Netia się od tego odżegnuje. – Nigdy nie mieliśmy ambicji samodzielnego prowadzenia pomiarów telemetrycznych – podkreśla Klepacki.
Na razie rynek telewizyjny w sprawie liczby widzów wierzy raczej Nielsenowi. To według jego wyników telewizje rozliczają się za emisję reklam z domami mediowymi, a te z reklamodawcami. – Wiemy, że każdy system pomiaru ma swoje niedoskonałości, ale przyjmujemy Nielsena za dobrą monetę. Jakoś musimy się rozliczać – przyznaje Katarzyna Baczyńska, dyrektor ds. telewizji w domu mediowym Codemedia.
Radio RMF FM, które emituje spoty swoich klientów, w telewizji samo jest reklamodawcą. Czy kierownictwo rozgłośni wierzy, że reklamy ogląda tyle osób, ile raportuje Nielsen? – Wierzę – odpowiada Mariusz Gołda, dyrektor marketingu Grupy RMF. – Nie ma lepszej metody na oszacowanie zasięgu kampanii. Żadne badanie nie jest idealne, ale wszyscy uczestnicy rynku reklamy telewizyjnej zaakceptowali dane Nielsena jako walutę rozliczeniową. Na każdym dojrzałym rynku funkcjonuje jeden standard badawczy. Stworzenie drugiego panelu byłoby skomplikowane i kosztowne, i nie przyniosłoby pożytku. Klienci byliby zdezorientowani, a media miałyby kłopot – stwierdza Gołda.
Nawet kwestionująca Nielsena TVP rozlicza się z klientami według wyników tej firmy. Jacek Kurski nie odpowiedział nam na pytanie, czy to znaczy, że jednak wierzy, iż w jakimś stopniu odzwierciedlają one rzeczywistość.
– Dla dużych i średnich kampanii błąd statystyczny jest bez znaczenia. Problem tylko z małymi – mówi Katarzyna Baczyńska. Tu sytuację może poprawić zwiększenie panelu Nielsena. – Jesteśmy na dość mocno zaawansowanym etapie rozmów i ustalania szczegółów z naszymi klientami – lakoniczne informuje Mikołaj Piotrowski. Według nieoficjalnych informacji DGP panel może wzrosnąć ponad dwukrotnie, za co klienci Nielsena musieliby łącznie dopłacić 6 mln dol. w ciągu trzech lub 8,5 mln dol. w ciągu pięciu lat. Dla porównania obecnie sama TVP płaci Nielsenowi ok. 9,2 mln zł rocznie.
TVP płaci Nielsenowi za jego usługi ok. 9,2 mln zł rocznie