"Rzeczpospolita": Bojanowski z TVN może trafić do więzienia
Wojciech Bojanowski (fot. Adam Guz/Press)
Policyjni związkowcy ścigają Wojciecha Bojanowskiego, dziennikarza, który ujawnił szokujący film z komisariatu we Wrocławiu - informuje "Rzeczpospolita".
Wojciechowi Bojanowskiemu z TVN grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. To efekt doniesienia policyjnych związkowców z Wrocławia (dolnośląski NSZZ Policjantów), którzy zarzucają mu rozpowszechnienie informacji z prokuratorskiego dochodzenia dotyczącego śmierci Igora Stachowiaka. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ursynów.
Bojanowski w reportażu "Śmierć na komisariacie" ujawnił, że na policyjnym komisariacie Wrocław Stare Miasto dręczono i doprowadzono do śmierci zatrzymanego 25-latka, a potem przez rok ukrywano tę zbrodnię przed opinią publiczną. Igor Stachowiak był skuty kajdankami i torturowany w toalecie za pomocą paralizatora. Po materiałach Bojanowskiego w "Faktach" TVN i "Superwizjerze" rozpoczęto śledztwo prokuratorskie, a policja zaczęła inaczej reagować na przypadki niezgodnego z prawem postępowania wobec zatrzymanych.
Piotr Malon, szef policyjnego Związku na Dolnym Śląsku, w rozmowie z "Rzeczpospolitą" przekonuje: - Publikując nagrania, dokonano linczu na policjantach. To wywołało falę hejtu. Ferowanie wyroków na tym etapie było nieuczciwe - wyjaśnia. Malon dodaje, przyznaje, że policjanci, którzy przeprowadzili feralną interwencję, byli członkami związku i zwrócili się o pomoc.
Rafał Jankowski, przewodniczący zarządu głównego NSZZ Policjantów przyznaje na łamach "RZ", że gdyby nie dziennikarze, to wiele nadużyć nigdy nie wyszłoby na jaw. Dodaje jednak: Członkowie związku płacą składki, nie można odmówić im pomocy.
Po doniesieniu związkowców sąd na wniosek prokuratury zdjął z Bojanowskiego klauzulę tajemnicy dziennikarskiej. Dziennikarz oświadczył, że nie wyda swoich informatorów, a na decyzję sądu złożył zażalenie.
(21.11.2017)