Dział: PRASA

Dodano: Czerwiec 23, 2017

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

„Gazeta Wyborcza”: wydawca „Wprost” wykorzystał pismo w interesie szefa Amber Gold

Michał M. Lisiecki pomagał byłemu szefowi Amber Gold, gdy nad tą firmą zaczęły się zbierać czarne chmury. Wydawca wykorzystywał do tego swoich dziennikarzy. Ci zarzucają autorowi tekstu w „Gazecie Wyborczej” manipulację.

 

„Gazeta Wyborcza” opisała, jak Michał M. Lisicki wykorzystywał „Wprost” i swoich dziennikarzy do pomagania Marcinowi P., byłemu szefowi Amber Gold. Wydawca miał zlecać im materiały na temat syna Donalda Tuska, żeby odwrócić uwagę od kłopotów Amber Gold, która to firma była reklamodawcą „Wprost”. Tekst Wojciecha Czuchnowskiego powstał na podstawie materiałów ABW - autor nie dał możliwości wypowiedzieć się oskarżonym dziennikarzom i wydawcy. Nam tłumaczy: „To materiał bezwpływowy”.

Wojciech Czuchnowski w „Gazecie Wyborczej” opisuje, że latem 2012 roku prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie wyłudzenia przez Marcina P. ponad 800 tys. zł od klientów Amber Gold, którzy myśleli, że inwestują w złoto. Działalność kończą należące do Michała P. linie lotnicze OLT Express. „GW”, powołując się na materiały, jakie ABW przekazało sejmowej komisji śledczej, ujawnia, że 27 lipca 2012 roku Michał Lisiecki zadzwonił do Michała P. i zaoferował pomoc.

Cześć Marcin, słuchaj, jak mogę wesprzeć, pomóc, balansować trochę informacjami to, co macie w mediach?”. Marcin P. odpowiada, że uzgodnił już naczelnymi „Wprost” i „Bloomberg Business Polska”, iż będzie na okładkach tych pism. „Jeszcze tego samego dnia na stronie internetowej >>Wprost<< ukazuje się tekst pt. >>KNF próbuje zniszczyć Amber Gold?<<”.

Dalej Wojciech Czuchnowski opisuje, że Marcin P. postanowił ratować się, ujawniając, iż w OLT Express pracował syn ówczesnego premiera Donalda Tuska – Michał Tusk. Pisze, że „3 sierpnia 2012 roku Marcin P. wysyłał Lisickiemu pierwsze materiały o swoich relacjach z młodym Tuskiem - m.in. e-maile Tuska z prośbą o spotkanie”. „Tego samego dnia do Michała Tuska dzwonią dziennikarze >>Wprost<

Po tej rozmowie Michał M. Lisiecki miał napisać do Marcina P.: „Mała historia, a duża bomba”. Następnie Lisiecki miał instruować Marcina P., żeby materiały przesyłał „Sylwkowi mailami”. Chodzi o Sylwestra Latkowskiego, wtedy szefa działu śledczego „Wprost”, a potem naczelnego tego tygodnika.
Wojciech Czuchnowski przypomina, że wkrótce we „Wprost” ukazała się tekst „Złoty syn Tuska” oraz: „skany jego umów o pracę, SMS-ów i e-maili. Wszystko przesłane wcześniej przez Plichtę”.

Czuchnowski przypomina też, że Amber Gold intensywnie reklamował się we „Wprost”.

Publikacja „GW” wywołała burzę w mediach społecznościowych.

 

 

Autorami artykułu „Złoty syn Tuska” są Sylwester Latkowski i Michał Majewski. Wojciech Czuchnowski podał w „GW” tylko nazwisko tego pierwszego.
Jednak obaj dziennikarze mają żal do Czuchnowskiego, że przedstawił ich jako działających razem z wydawcą, który chciał chronić Marcina P. - Łączenie nas z tym, że był jakiś związek między Michałem Lisieckim a byłym szefem Amber Gold, jest nieuczciwe. Pracowaliśmy jak dziennikarze. Dowiedzieliśmy się, że Marcin P. chce rozmawiać, że ma jakieś materiały dotyczące Michała Tuska. Co robimy? Dzwonimy do Michała Tuska i się z nim umawiamy. Rozmawialiśmy z nim ponad cztery godziny. Materiały, które wtedy ujawniliśmy, pochodziły z jego poczty e-mail, do której on dał nam dostęp – opowiada Sylwester Latkowski. Podkreśla, że nie brali udziału w żadnych układach z Marcinem P., o czym mają świadczyć ich późniejsze teksty, w których pisali krytycznie o Amber Gold i właścicielach tej piramidy finansowej.

- Wojciech Czuchnowski nawet do nas nie zadzwonił, bo gdyby to zrobił, posypałaby mu się teza, którą przedstawił w swoim tekście – zaznacza Michał Majewski.

- Nie skontaktowałem się z autorami tekstu, bo uważałem że nie ma takiej potrzeby. To materiał bezwpływowy, który powstał w oparciu o materiały ze śledztwa, treść e-maili oraz podsłuchy. Starałem się jednak nie wymieniać autorów tekstu, bo wiem, że i tak ich sytuacja nie jest obecnie łatwa. Nazwisko Michała Majewskiego nie padło, a Sylwestra Latkowskiego tylko raz. Pewnie udałoby mi się je pominąć, ale w nagraniach pada „Sylwek”. Jako dziennikarzom zarzuciłbym im jednak, że nazwali dziennikarstwem coś, co nim nie było. To było działanie na korzyść wydawcy i dużego reklamodawcy – mówi Wojciech Czuchnowski.

A on co by zrobił, gdy wydawca pokazał mu podobne materiały? - Gdyby przyszedł do mnie wydawca i powiedział, że ma informacje o zdarzeniu kryminalnym, potraktowałbym to jak zgłoszenie od czytelnika. Gdyby przyszedł i lobbował na korzyść poważnego reklamodawcy, uznałbym, że to skandal i to jest zasadnicza różnica – odpowiada Czuchnowski.

Sylwester Latkowski: - Nie działaliśmy na niczyją korzyść. Wykonaliśmy swoją pracę. Widzieliśmy, kim jest szef Amber Gold, dlatego pojechaliśmy rozmawiać z Michałem Tuskiem w sprawie jego pracy w OLT. Nie danie nam szansy wypowiedzenia się w tekście Wojtka to złamanie podstawowych standardów. Dziwię się temu tym bardziej, że przecież w „Gazecie Wyborczej” są redaktorzy, jest redaktor naczelny i oni często się wypowiadają o standardach.

Sam Michał M. Lisiecki na razie nie odniósł się szerzej do publikacji „GW”, pisząc tylko na Twitterze „Czuchnowski, GW - kłamie, iż do Wprost trafiła większość reklam Amber Gold. Na podium tymczasem Wyborcza z 2,6 mln!”.

Wydawca „Wprost” PMPG Polskie Media wydał oświadczenie, w którym  nie zaprzecza, że Michał M. Lisiecki kontaktował się z Marcinem P. "Lisiecki działał jako biznesmen na poziomie standardowego w takich sytuacjach zaufania biznesowego" - czytamy w oświadczeniu. PMPG Polskie Media atakuje Wojciecha Czuchnowskiego, pisząc, że "sprawia wrażenie oficera PR pana Romana Giertycha".

Oświadczenie wydali też Sylwester Latkowski i Michał Majewski. Napisali w nim m.in.: "Nieskromnie, ale z przekonaniem możemy powiedzieć, że w latach 2012-13 nikt ze środowiska dziennikarskiego nie zrobił więcej w kwestii opisywania Amber Gold niż my dwaj. W wielu publikacjach opisywaliśmy, kto może kryć się za tą aferą, skąd małżeństwo P. mogło mieć pieniądze na zbudowanie parabanku, gdzie właściciele Amber Gold wyprowadzili majątek. Zostaliśmy nawet skazani przez sąd, w skandalicznym w naszej ocenie wyroku, po ujawnieniu tajnych planów śledztwa ABW w sprawie państwa P. Dlatego, podjętą przez „Gazetę Wyborczą”, próbę podważania naszej osobistej uczciwości dziennikarskiej przy sprawie Amber Gold uważamy za niegodną i krzywdzącą".

Udostępnili też zapis rozmowy z Michałem Tuskiem, który autoryzował swoje wypowiedzi. - Na posiedzeniu komisji śledczej padł zarzut, że tekst o Michale Tusku nie był autoryzowany. Z kolei "Gazeta Wyborcza" stawia tezę, że materiał był atakiem na syna premiera. To nieprawda. Wszystko odbyło sie przy pełnej współpracy z Michałem Tuskiem, który naciskał na szybką publikację, a potem za nią dziękował - wskazuje Sylwester Latkowski.

 

(MAK, JOK, 23.06.2017)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.