Dział: PRASA

Dodano: Wrzesień 02, 2016

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

"Przegląd Sportowy” pospieszył się z transferem Kamila Grosickiego

"Przegląd Sportowy" w wydaniu papierowym podał nieprawdziwą informację

Na jedynce czwartkowego wydania „Przeglądu Sportowego” (Ringier Axel Springer Polska) pojawiła się informacja, że piłkarz reprezentacji Kamil Grosicki został kupiony przez angielski klub Burnley z francuskiego Stade Rennes. Ostatecznie do transferu jednak nie doszło.

"Yes! Kamil Grosicki spełnił marzenia. Zagra w Anglii. Kupiło go Burnley” - podano na okładce dziennika. Jednak już w serwisie Przegladsportowy.pl dementowano tę wiadomość: „Kamil Grosicki załamany! Transfer do Burnley jednak się nie udał!”.
„Cóż, shit happens. W tworzeniu gazety jak na boisku, trzeba podjąć ryzyko… A najbardziej to żal Grosika, my w Przeglądzie Sportowym bekę przeżyjemy ;)” - tweetował Michał Pol, redaktor naczelny "Przeglądu Sportowego" i serwisów sportowych Grupy Onet-RASP.
Redakcja „Przeglądu Sportowego” już w nocy ze środy na czwartek próbowała obrócić pomyłkę w żart: „Będziecie mieli temat do kręcenia z nas beki przez najbliższe pół roku, nie dziękujcie” - napisano na Twitterze, odsyłając do artykułu, w którym informują o nieudanym transferze Grosickiego.
Redakcja dziennika ubolewa, że czytelnicy otrzymali błędną informację, ale nie ma sobie nic do zarzucenia. - Nasz dziennikarz znajdował się w bezpośrednim kontakcie z piłkarzem. O 22. wiedzieliśmy, że Grosicki pomyślnie przeszedł badania, więc podpisanie umowy było formalnością. Ryzyko, że do tego nie dojdzie, było minimalne, gdyż z doświadczenia wiemy, iż jedyną przeszkodą w takiej sytuacji jest nieprzejście badań – tłumaczy Przemysław Rudzki, zastępca redaktora naczelnego "PS".
Okazało się jednak, że mogą istnieć inne przeszkody. Do transferu nie doszło, gdyż na umowie znalazła się wyższa kwota transakcji, niż spodziewał się tego angielski klub.
Wczoraj o godz. 24. kończyło się tzw. okno transferowe, po którego zamknięciu do transferów zawodników z ważnymi kontraktami może dojść dopiero za pół roku, przy okazji następnego okna. Jeżeli do północy 31 sierpnia sprawa nie została załatwiona w stu procentach, to przestała być aktualna.
- O tym, że nie podpisano umowy, dowiedziałem się po północy, a gazeta oddawana jest do druku najpóźniej o 22.50. Nie było więc możliwości wprowadzenia zmiany – mówi Przemysław Rudzki. Kamil Grosicki o tym, że przyleciał do Anglii i że wszystko jest praktycznie załatwione, informował nie tylko w rozmowach z dziennikarzami, ale także na bieżąco za pośrednictwem Twittera.

(IKO, 02.09.2016)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.