Dział: TELEWIZJA

Dodano: Sierpień 05, 2015

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Dziennikarz oraz operator Polsat News przesłuchani w Turcji

(fot. pixabay.com)

Tomasz Lejman, korespondent Polsat News, wraz z operatorem zostali wczoraj zatrzymani na granicy turecko-syryjskiej. – Zatrzymali nas pod pozorem sprawdzenia, czy nie jesteśmy członkami organizacji terrorystycznej – opowiada ”Presserwisowi” Lejman.

Tomasz Lejman, na co dzień berliński korespondent telewizji, od zeszłej środy jest w Turcji. Wczoraj był na granicy turecko-syryjskiej. Jak relacjonuje, mieli ustną zgodę tureckiej policji na filmowanie przejścia. – Robiłem rozmowy z Syryjczykami, którzy czekali na przejście przez granicę. Jeden z nich zaczął wykrzykiwać, że turecka policja bierze łapówki. Nagle podjechały dwa radiowozy policyjne. Operatora ode mnie odgrodzili. Wypytywali go na okoliczność terroryzmu – opowiada Tomasz Lejman. – Dopiero jak zabrali nas na posterunek w Kilis, można było z nimi spokojnie porozmawiać. Trzymali nas 40 minut, ale sytuacja nie wyglądała groźnie. Zapytałem, czy mogę skontaktować się z redakcją, bo nie zabrali nam telefonów. Gdy pojawił się dowódca posterunku, stwierdził, że nie mieliśmy zgody na filmowanie. W końcu oddali nam dokumenty i kazali opuścić przejście graniczne – relacjonuje Lejman. Później policja ponownie ich zatrzymała. Usłyszeli, że w samochodzie mają zbyt ciemne szyby. – Powiedzieli, że będą nas eskortować na posterunek policji, ale doprowadzili nas tylko do rogatek miasta – mówi.

(KOZ, 05.08.2015)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.