Dział: TELEWIZJA

Dodano: Wrzesień 03, 2014

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Biomet pogodny

(fot. materiały prasowe Polsatu)

Prezenterce pogody kanałów Polsat i Polsat News Milenie Rostkowskiej-Galant zdarza się powiedzieć „Najcieplejsza woda w ustkach” zamiast „w Ustce” – ale nie zraża się pomyłkami.

Zanim Milena Rostkowska-Galant przedstawi prognozę na najbliższe dni, siada z synoptykiem przed komputerem i analizuje mapy oraz zdjęcia satelitarne. – Nie jestem z wykształcenia meteorologiem, tylko prawnikiem, dlatego rozpoczynając pracę prezenterki pogody, często wertowałam podręczniki dla studentów meteorologii i kursantów lotnictwa – mówi Rostkowska-Galant. Dziś ma sporą wiedzę na ten temat, bo prognozę pogody zapowiada od 2001 roku. To jej jedyna stała praca. Dorywczo podejmuje się prowadzenia konferencji prasowych lub koncertów.

Choć niże i fronty okluzji to jej chleb powszedni, nie szarżuje z fachowym słownictwem. Nie wyobraża sobie czytania z promptera. – Nie uczę się tekstów na pamięć, staram się zapamiętywać najważniejsze informacje i w możliwie przystępny sposób serwować je widzom – opowiada. Gdy tłumaczy widzom, czym są chmury cumulonimbus, pokazuje im, jak one wyglądają.

Poranny dyżur trwający pięć i pół godziny zaczyna o 6, popołudniowy trwa od 14 do 18. Zjawia się w redakcji z godzinnym wyprzedzeniem, by przygotować się do wejścia na antenę. Dziennie ma łącznie 16–18 takich wejść w obu stacjach. Jest jej nieco łatwiej niż pogodynkom innych stacji – nie pracuje z blueboksem, widzi mapę i to, co na niej wskazuje.

Strój na wizji musi być dostosowany do pogody, jaką zapowiada, więc np. latem raczej nie pojawia się ubrana na czarno. Oglądając w YouTube jej nagrania sprzed kilku lat, można zaobserwować, że obcisłe sukienki zamieniła na eleganckie. Dziś pogodynka na wizji musi być bardziej stonowana.

W redakcji burze się nie zdarzają, ale atmosfera zagęszcza się, gdy trzeba zapowiedzieć niebezpieczne zjawiska pogodowe. Wówczas Milena Rostkowska-Galant stresuje się, że przez błędną prognozę komuś może się stać krzywda. – Wtedy ważę słowa i staram się możliwie najprecyzyjniej przedstawić, gdzie sytuacja może być niebezpieczna i na co należy się przygotować – przyznaje. Mówi, że czuje się odpowiedzialna, gdy prognoza się nie sprawdza, ale nie porównuje tych telewizyjnych z danymi w Internecie. Widzowie nie narzekają, że jej prognozy się nie sprawdzają – dopytują tylko, kiedy w końcu będzie zapowiadać lepszą pogodę.

Tekst był publikowany w magazynie "Press" 7-8/2014

(MAL, 03.09.2014)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter

PODOBNE ARTYKUŁY

Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.