Dział: TELEWIZJA

Dodano: Sierpień 08, 2013

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Wywiady z mężczyzną, który uderzył Miecugowa, wywołały dyskusję wśród dziennikarzy

Grzegorz Miecugow, szef wydawców TVN 24, w Radiu Tok FM ostro skrytykował media za publikowanie wywiadów z Oskarem W., który zaatakował go podczas festiwalu Przystanek Woodstock. Jego słowa wywołały dyskusję wśród dziennikarzy.

 

Oskar W., 25-latek z Białegostoku, 2 sierpnia wdarł się na scenę, gdy Miecugow prowadził na żywo podczas festiwalu program "Szkło kontaktowe", nadawany przez TVN 24. Pokazał transparent "TVN kłamie" i kilkakrotnie uderzył dziennikarza.
W ostatni poniedziałek portal Czasbialegostoku.pl opublikował rozmowę z Oskarem W. Mężczyzna tłumaczył w nim, że jego atak na Miecugowa miał być impulsem do działania dla innych Polaków, obywatele mają bowiem dość kłamstw rozpowszechnianych w mediach. Powiedział też, że w TVN 24 "prowadzona jest propaganda oparta na kłamstwach i forowaniu wygodnej dla władz TVN oraz Grupy ITI wizja polityczna bliska rządom Platformy Obywatelskiej". Dodał, że Kamil Durczok, szef "Faktów" TVN i Tomasz Lis, naczelny tygodnika "Newsweek Polska" oraz prowadzący program "Tomasz Lis na żywo" w TVP 2,  to dziennikarze "siejący zamęt w głowach Polaków". Wypowiedzi W. powtórzyły inne media.
W poniedziałek wieczorem Miecugow odniósł się do wywiadu na antenie Tok FM. "Główny cel tego człowieka został spełniony, dopiero gdy jakaś gazeta zrobiła z nim wywiad, z jego pełnym nazwiskiem i zdjęciem. Po tym wywiadzie pomyślałem, że te wszystkie gorzkie słowa o spsieniu mediów, prasy, mają podstawę. Bo dano temu człowiekowi to, o co mu chodziło" – mówił w programie "Goście Passenta".
- Niektóre informacje powinno się cenzurować. Media nie informują, jak produkować narkotyki czy konstruować broń – uważa Miecugow. Jego zdaniem publikowanie nazwisk dziennikarzy, których należy bić, jest nadużyciem. - Dziennikarz nie jest taśmą transmisyjną, która przekazuje wszystko. Nawet jeśli rozmawia się z takim typem, to nie trzeba publikować wywiadu z nim, na dodatek ze zdjęciem, bo o jego istnieniu tydzień temu nikt nie wiedział – uzasadnia Miecugow.
Na zarzuty Miecugowa odpowiedział w swoim serwisie Karol Wasilewski, redaktor naczelny portalu Czasbialegostoku.pl: "Gdy TVN24 ściąga do Katowic swój helikopter, by na żywo relacjonować proces »matki Madzi z Sosnowca«, to jest to rzetelne i ważne misyjne dziennikarstwo. Gdy robi się telefoniczny wywiad z człowiekiem, który rzucił tortem w sędzinę, to o spsieniu mówić nie można" – ironizował.
Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny "Super Expressu", zgadza się z nim. - Poprzez rozmowę dobry dziennikarz potrafi obnażyć swojego rozmówcę, wskazując brak jego argumentów lub wskazać, że druga osoba ma wiele do powiedzenia. Stara rzymska zasada: wysłuchać drugiej strony, wciąż obowiązuje i doprawdy nie wiem, dlaczego mielibyśmy od niej odejść – mówi Jastrzębowski.
Roberta Zielińskiego, dziennikarza "Dziennika Gazety Prawnej", dziwi, że Miecugow wysuwa argument "spsienia" mediów". - Miecugow nie miał oporów, by wziąć udział w reality show "Big Brother" w TVN. W stacji TVN 24, w której pracuje, coraz więcej miejsca zajmują niepoważne tematy, a istotne nie są podejmowane - mówi Zieliński.
Tomasz Machała, redaktor naczelny serwisu Natemat.pl, także przeprowadził rozmowę z Oskarem W. Komentując na na swoim blogu słowa Miecugowa, napisał: "Czy gdyby jakaś gazeta, albo jakiś serwis internetowy (nasz na przykład) nie napisałby o Axelio (taki pseudonim w Internecie ma Oskar W. - przyp. red.), to człowiek by nie istniał? Nie mógłby się publicznie komunikować? Nie byłby słyszalny? Nikt by go nie lajkował, albo nie hejtował? Nikt by na niego nie zwrócił uwagi?". Nie zgadza się z tym Konrad Piasecki, dziennikarz RMF FM: - Lada moment zaczną bić innych dziennikarzy lub atakować osoby publiczne tylko po to, by zaistnieć. Czy warte powielania jest to, że taki człowiek chce bić dziennikarzy? – pyta Piasecki. - Jeśli media zaczną konkurować na takie newsy, może zrobić się niebezpiecznie – dodaje.
- Media porzuciły zdrowy rozsądek na rzecz atrakcji - uważa Jacek Żakowski, publicysta tygodnika "Polityka". - Jeśli atrakcyjność przekazu jest jedynym wyznacznikiem informacji, to dlaczego nie rozmawiać z Oskarem W.? - dodaje. W dobre intencje naczelnego portalu Czasbialegostoku.pl jednak wierzy: - Przyjmuję argument, że portal chciał ujawnić niebezpieczne poglądy tego człowieka. Sądzę jednak, że powinien wypowiadać się w sali sądowej.
Jadwiga Sztabińska, redaktor naczelna "Dziennika Gazety Prawnej", uważa, że media nie powinny nagłaśniać podobnych spraw. – My, jako media, propagujemy negatywne zjawiska, nadając im zupełnie niepotrzebną rangę. Później społeczeństwo stwierdza, że dziczejemy jako naród, co jest oczywistą nieprawdą. Sama historia powinna być opisana, wymaga tego od nas rzetelność dziennikarska. Jednak później nie powinniśmy wzbudzać zainteresowania Oskarem W. Podobnie media bez refleksji rozdmuchały sprawę matki Madzi – przypomina.

(AT, MW, 08.08.2013)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.