Dział: PRASA

Dodano: Listopad 27, 2014

Narzędzia:

Drukuj

Drukuj

Sąd aresztował podejrzanych w sprawie zabójstwa dziennikarza

Krakowski sąd aresztował na trzy miesiące Mirosława R. i Dariusza L., podejrzanych o pomoc w uprowadzeniu i zabójstwie poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary.

Podejrzani pozostaną w areszcie do 25 lutego 2015 roku. "Sąd stwierdził, że zgromadzone i przedstawione dowody wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że podejrzani dopuścili się zarzucanego im czynu. Ponadto uznał, że zachodzi obawa matactwa, czyli że przebywanie na wolności mogłoby spowodować utrudnienia dla śledztwa. Sąd stwierdził także, że zagrożenie surową karą może skłaniać podejrzanych do ucieczki" – powiedział prowadzący śledztwo prokurator Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Za zarzucane podejrzanym czyny grozi kara jak za zabójstwo: od 8 do 15 lat więzienia do dożywocia.
"Będziemy składali zażalenia" – powiedział po ogłoszeniu postanowienia obrońca Dariusza L. Włodzimierz Sarna. Stwierdził, że podejrzani nie są winni i nie przyznają się do winy, a według oceny obrony "dowody nie są mocne". "Wszystko przedstawimy w zażaleniu, a sąd będzie to oceniał" – podkreślił Sarna.
Jak powiedziała PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie sędzia Beata Górszczyk, zdaniem sądu zeznania wielu świadków oraz dowody z dokumentów wskazują na wysokie prawdopodobieństwo, że podejrzani dopuścili się zarzucanych im czynów.
Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zaginął 1 września 1992 roku w drodze do pracy. Zatrzymanym we wtorek Mirosławowi R. i Dariuszowi L. krakowska prokuratura apelacyjna postawiła zarzuty pomocnictwa w porwaniu i zabójstwie dziennikarza. Podejrzani nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia, których treści prokuratura nie ujawnia z uwagi na dobro śledztwa. 56-letni Mirosław R. pochodzi z Poznania, a 46-letni Dariusz L. z Warszawy. Obaj zajmują się działalnością gospodarczą.
Jak podała w środę "Gazeta Wyborcza" - powołując się m.in. na informacje z prokuratury - obaj podejrzani są byłymi milicjantami, pracowali jako ochroniarze i działali z polecenia podejrzanego w tej sprawie Aleksandra G. Według "Gazety" śledczy wiążą Mirosława R. nie tylko z porwaniem Ziętary, ale także z tajemniczym samobójstwem innego ochroniarza Romana K., który razem z Mirosławem R. miał porwać Ziętarę.

(PAP, RUT, 27.11.2014)

* Jeśli znajdziesz błąd, zaznacz go i wciśnij Ctrl + Enter
Pressletter
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.