Sąd uznał, że Marek Król nie współpracował z SB
Marek Król (fot. Karol Piechocki)
Marek Król, były właściciel i redaktor naczelny tygodnika „Wprost”, został oczyszczony przez Sąd Okręgowy w Warszawie z zarzutu współpracy ze służbami bezpieczeństwa w okresie PRL-u. Jak informuje sam Marek Król, sąd potwierdził, że jego oświadczenie lustracyjne jest prawdziwe.
Sąd lustracyjny podważył wiarygodność jedynego świadka, byłego funkcjonariusza SB, który oskarżył Króla o współpracę ze służbami.
„To niewiarygodne, że tygodnik >Nie<, a potem inne media, zarzucały mi tajną współpracę bazując nie na dokumentach, ale na zeznaniach a raczej przekonaniach esbeka, którego wiarygodności nikt nie badał” – komentuje Marek Król. "Moje plany na najbliższe miesiące to zakończenie procesu z Urbanem oraz czyszczenie Internetu z informacji i komentarzy naruszających moje dobre imię” - dodaje Król.
Tygodnik Jerzego Urbana po raz pierwszy napisał, że Król był agentem SB o kryptonimie "Rycerz", w 1996 roku. Powtórzył to w 2005 roku, powołując się na oficera SB. Te dwie publikacje stały się powodem wytoczenia przez Króla procesu. W 2006 roku "Rzeczpospolita" podała, że były oficer SB Witold N., zeznając przy zamkniętych drzwiach jako świadek w tym procesie, potwierdził informacje "Nie". W grudniu 2007 roku Wprost24.pl poinformował, że Marek Król był zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie "Adam". Opublikował też oświadczenie Marka Króla. "Stanowczo jednak zaprzeczam, aby moje relacje ze Służbą Bezpieczeństwa miały charakter tajnej współpracy. Spotkania odbywały się w siedzibie >Wprost<, a ja - będąc wówczas zastępcą redaktora naczelnego - zostałem do nich >oddelegowany<" – napisał Król.
(13.06.2013)