Wydanie: PRESS 10/2014

800 stron na noc

To tylko tak zgrabnie wygląda w powiedzeniu Oscara Wilde’a, że pisać o książce, którą się przeczytało, to żadna sztuka

Myślałam, że spóźni się Pani sześć minut, bo na zebranie działu w redakcji przychodzi Pani o 13.06.
Tak koledzy powiedzieli? Byli łaskawi, bo często jestem dopiero o 13.07.

Specjalnie?
Nie mogę trafić we właściwą godzinę. Teraz też nie byłam pewna, o której się umówiłyśmy i czy na pewno dziś. To bardzo utrudnia pracę. Wydaje mi się, że coś zajmie mi godzinę, a zajmuje trzy albo cały dzień.

Ale w redakcji „Polityki” Pani nie przesiaduje. Gdzie krytyk literacki spędza dzień pracy?
U nas nikt nie przesiaduje – oprócz szefów. Nie mamy nawet swoich komputerów w redakcji, tylko biurka. Moje jest zasypane książkami. Co tydzień rozdzielam nowe stosy, dystrybuuję. Zdarza się, że do redakcji przychodzę tylko na poniedziałkowe zebranie, na którym ustalamy, co kto robi i na kiedy. Bardzo sobie to chwalę. Pisanie w domu jest o wiele efektywniejsze. W redakcji marnuje się czas: ktoś przychodzi, ktoś zagaduje, toczy się jakieś życie towarzyskie. Bardzo przyjemne zresztą. Nie umiem się skupić w pokoju, w którym jest kilka osób. Najlepiej pisze mi się w domu. Czytam też głównie w domu, choć nauczyłam się już czytać wszędzie: w autobusie, w tramwaju, chodząc po ulicy.

Elżbieta Rutkowska

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.