Wydanie: PRESS 10/2015

10 milionów $ na redakcję

Z dziennikarzami serwisu ProPublica i laureatami Nagrody Pulitzera: Jessem Eisingerem i Charlesem Ornsteinem – rozmawia Jakub Mejer.

Gdy ProPublica zaczynała działalność w 2007 roku, wierzono, że model dziennikarstwa non profit może zbawić dziennikarstwo śledcze.
Jesse Eisinger: Nigdy nie stanowiliśmy rozwiązania problemu kryzysu dziennikarstwa śledczego – jesteśmy zbyt małą organizacją. Mamy roczny budżet na poziomie 10 milionów dolarów, podczas gdy budżet „The New York Times” wynosi 300 milionów, a „The Wall Street Journal” 100–150 milionów dolarów. Nie możemy się nawet łudzić, że zastąpimy to, co zostało już w dziennikarstwie śledczym stracone: w ciągu ostatnich 20 lat z amerykańskiego rynku zniknęła cała generacja znakomitych dzienników regionalnych.

Z drugiej strony, powstały lokalne organizacje dziennikarskie non profit finansowane podobnie jak Wy przez fundacje – na przykład Texas Tribune.
J.E.: Owszem, lecz tak małe organizacje non profit nie zastąpią tego, co dawały dziennikarstwu duże regionalne dzienniki. Gdy ProPublica zaczynała działać, postrzegano nas wręcz jako niemodnych – robiliśmy długie, śledcze, poważne materiały; pisaliśmy długie artykuły w Internecie. Dziś myślę, że mieliśmy duży wpływ na przywrócenie takiego rodzaju dziennikarstwa.

ProPublica zmieniła jakoś krajobraz amerykańskich mediów?
J.E.: Na pewno pokazaliśmy, że dobrej jakości artykuły mogą odnieść sukces także w sieci. Szczególnie wizualizacja danych jest w naszych materiałach ważna. Dostrzegam nasz wpływ w wielu miejscach w sieci, takich jak portale BuzzFeed, Vice, Matter czy inne, które w jakimś stopniu już nas naśladują.
Charles Ornstein: W pewnym stopniu jesteśmy częścią procesu ewolucji dziennikarstwa w kierunku przejrzystości źródeł. Często linkujemy w tekstach do oryginalnych dokumentów. Gdy jakaś organizacja, na przykład Czerwony Krzyż, odpowiada na nasze pytania, zamiast wziąć akapit czy dwa z tej wypowiedzi, publikujemy ją w sieci w całości. Ujawniamy materiały źródłowe. Ponadto, mając mniejsze przywiązanie do tradycyjnego modelu wydawniczego niż gazety, pracujemy szybciej. Jeśli pracujesz na przykład nad jakimś projektem w „Los Angeles Times”, zależy ci, żeby był on biznesowo opłacalny dla wydawcy – czyli by czytelnicy odwiedzili stronę, kupili prenumeratę, a klienci reklamę. Jeśli natomiast ProPublica robi projekt i mnóstwo innych mediów opublikuje artykuły bazujące potem na tym projekcie, to nawet jeśli nasz portal nie odnotuje z tego powodu większej liczby odsłon, nie uznajemy tego za porażkę.

Jakub Mejer

Aby przeczytać cały artykuł:

Zapisz się na nasz newsletter i bądź na bieżąco z najświeższymi informacjami ze świata mediów i reklamy. Pressletter

Press logo
Ta strona korzysta z plików cookies. Korzystając ze strony bez zmiany ustawień dotyczących cookies w przeglądarce zgadzasz się na zapisywanie ich w pamięci urządzenia. Dodatkowo, korzystając ze strony, akceptujesz klauzulę przetwarzania danych osobowych. Więcej informacji w Regulaminie.